nia samemu sobie. Długotrwały gniew Wiatru Wschodniego, jego poczucie nieokiełznanej potęgi, psuje szczerą i szlachetną jego naturę. Wygląda to jakby serce władcy zostało wynaturzone przez złośliwy, posępny gniew. Monarcha pustoszy własne królestwo, marnotrawiąc swawolnie siły. Północny zachód jest częścią nieba, gdzie pokazuje chmurne czoło. Daje folgę wściekłości wśród straszliwych szkwałów i przytłacza swe państwo kotłowaniną nieprzebranych chmur. Rzuca ziarna niepokoju na pokłady pędzących statków, postarza ocean, pokrywając go pręgami piany i nakrapia siwemi włosami głowy kapitanów na statkach, które wracają do kraju, zmierzając ku kanałowi Angielskiemu. Wiatr Zachodni z południowo–zachodniej strony sprawuje często władzę jak oszalały monarcha, pędząc przed sobą wśród dzikich przekleństw najwierniejszych dworzan na rozbicie, klęskę i śmierć.
Pogoda przy południowo–zachodnim wietrze jest par excellence[1] kiepską pogodą. Nie cechuje jej gęsta mgła, raczej zacieśnienie się widnokręgu, tajemnicze przesłonięcie brzegów chmurami, które tworzą jakby niskie, sklepione więzienie nad biegnącym statkiem. Wiatr Zachodni nie poraża ludzi ślepotą, tylko skraca im wzrok. Nie mówi do marynarza: „oślepniesz“, lecz ogranicza mu pole widzenia i budzi w jego piersi strach przed lądem. Zabiera mu połowę sił, połowę sprawności. Często się zdarzało, że stałem w długich butach marynarskich i ociekającem wodą nieprzemakalnem ubraniu u boku mego dowódcy na rufie statku, który wracał do kraju przez kanał Angielski; patrzyłem ku przodowi w szarą, udręczoną wodną pustynię i nieraz słyszałem ciężkie westchnienie, które
- ↑ par excellence (z fr.) — w całym tego słowa znaczeniu.