Strona:PL Joseph Conrad-Zwierciadło Morza.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

A po każdym nędznym, zgłodniałym zachodzie słońca wzywaliśmy, złorzecząc, Wiatru Zachodniego aby zbudził się choćby w najbardziej mglistym humorze — i zwrócił nam wolność, niechby tylko po to abyśmy mogli rozpędzić się i strzaskać dzioby statków o ściany naszego niedostępnego kraju.


XXIX

Przez powietrze właściwe Wiatrowi Wschodniemu, przejrzyste jak kryształ i załamujące promienie jak pryzmat, widzieliśmy naszą przeraźliwie liczną, bezbronną kompanję aż do tych statków, które w normalnych warunkach byłyby pozostały niewidoczne, z żaglami poniżej linji horyzontu. Wiatr Wschodni doznaje złośliwej uciechy w powiększaniu siły naszego wzroku prawdopodobnie po to, abyśmy spostrzegli wyraźniej dotkliwe upokorzenie i beznadziejność naszej niewoli. Ten wiatr jest zwykle pogodny — oto wszystko co można powiedzieć na jego korzyść — prawie nadnaturalnie pogodny jeśli mu się spodoba; ale w jakiemkolwiek będzie usposobieniu, zawsze ma w naturze coś niesamowitego. Dwulicowość jego jest tak wielka, że wprowadza w błąd naukowe przyrządy. Żaden barometr nie ostrzeże przed wschodnim sztormem, choćby najwilgotniejszym. Byłoby to niesprawiedliwe i niewdzięczne, gdyby się rzekło że barometr jest głupim instrumentem. Ale jego zasadnicza uczciwość nie może wręcz sprostać podstępom Wiatru Wschodniego. Po wielu latach doświadczenia najlepiej wypróbowany z barometrów, jakie wyruszyły kiedykolwiek na morze przyśrubowane do grodzi kajuty, podniesie się prawie niezawodnie, za sprawą djabelskiej chytrości Wia-