Albert Docks, aż do rozległego mroku wielkich basenów w Tilbury — każde z tych miejsc zamknięcia dla statków ma swoją odrębną fizjonomję, swój odrębny wyraz. A odrębność i powab tych doków polega na wspólnym ich rysie romantyzmu połączonego z pożytkiem.
Na swój sposób są one bardzo romantyczne, a rzeka, której służą, różni się bardzo od innych handlowych rzek świata. Przytulność St. Katherine’s Dock, starodawny wygląd London Docks zapadają w pamięć nazawsze. Doki w dole Tamizy naprzeciwko Woolwich imponują rozmiarami i wielką brzydotą swego otoczenia — brzydotą tak malowniczą że się staje rozkoszą dla oka. Kiedy się mówi o dokach Tamizy, słowo „piękny“ jest nie na miejscu, lecz romantyzm władał tak długo tą rzeką iż opromienił czarem jej wybrzeża.
Starożytność londyńskiego portu przemawia do wyobraźni długim szeregiem śmiałych przedsięwzięć, które poczynały się z miasta i płynęły w świat na wodach rzeki. Nawet najnowszy z doków, Tilbury Dock, pociąga urokiem wypływającym z historycznych wspomnień. Królowa Elżbieta odbyła tu jedną ze swych wypraw — bynajmniej nie wspaniałą ani uroczystą, lecz wywołaną przez troskę o interesy państwa w chwili narodowego kryzysu. Groźby owych czasów przeminęły, a Tilbury jest teraz znane ze swoich doków. Są zupełnie współczesne, lecz ich odległość, odludność wśród trzęsawisk Essexu nadaje im coś romantycznego, zarówno jak dni przegranej towarzyszące ich powstaniu. Nic nie mogło być podówczas bardziej uderzające niż obszerne, puste baseny, otoczone całemi milami pustych bulwarów, i szeregi szop na ładunek, między któremi jeden czy dwa statki wyglądały jak zaczarowane
Strona:PL Joseph Conrad-Zwierciadło Morza.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.