Hyperion nie ma właściwie żadnej określonej opinji. Nie jest bardzo szybki. Zdaje się jednak że niełatwo sterować nim nawprost. Przed kilku laty mój rozmówca widział go w Kalkucie i pamięta jak mu wówczas mówiono, że podczas jazdy w górę rzeki Hyperion zerwał obie swe cumy. Ale mogła to być wina pilota. Ot i teraz przed chwilą, gawędząc z praktykantami na pokładzie, mój podoficer słyszał że w czasie ostatniej podróży Hyperion, zakotwiczony około Downs w drodze z kraju, strzaskał burtę przy śródokręciu, został zniesiony i stracił kotwicę z łańcuchem. Ale mogło się to stać wskutek niedbalstwa załogi. Swoją drogą tak to wygląda, jakby osprzęt kotwicowy działał opornie. Prawda? W każdym razie zdaje się że tym statkiem ciężko jest manewrować. Zresztą ponieważ Hyperion będzie miał jak słychać nowego kapitana i nowego oficera w tej podróży, niepodobna przewidzieć jak się sprawi...
W takich oto marynarskich gawędach na brzegu ustala się zwolna opinja statku, jego sława, przechowuje się rejestr jego zalet i wad oraz komentarze do jego idjosynkrazyj, wygłaszane z lubością niby plotki o ludziach; wysławia się zalety statku, tłumaczy się jego błędy, jako rzeczy na które niema rady na naszym niedoskonały świecie i których podkreślać nie wypada ludziom, co przy pomocy okrętów wydzierają dla siebie gorzki kęs chleba z burzliwego uchwytu morza. A wszystkie te rozmowy składają się na „opinję“ okrętu, którą jedna załoga przekazuje drugiej bez goryczy, bez niechęci, z pobłażaniem wynikającem ze wzajemnej zależności, z poczuciem ścisłego zespolenia ze statkiem zarówno podczas wykorzystywania jego zalet jak wśród niebezpieczeństw, któremi grożą jego wady.
Strona:PL Joseph Conrad-Zwierciadło Morza.djvu/167
Ta strona została uwierzytelniona.