cia narodów, manewrowanie flotami, kształty statków; i nawet samo morze wydaje się inne i zmniejszone od czasów lorda Nelsona. Wśród nieprzerwanego pędu cieni i mroków — które niby ciemne widma dziwacznych chmur, sunące w dzień wietrzny po wodzie, przelatują mimo nas aby zapaść naoślep za ostrym brzegiem nieubłaganego horyzontu — musimy się zwrócić do ducha narodu; ten duch wyższy jest w swej sile i ciągłości nad zły czy dobry los, i tylko on jeden może nam dać poczucie trwałego istnienia i potęgi, wobec której los jest bezsilny.
Niby subtelny i tajemniczy eliksir, przelany w kruchą glinę każdego z mijających pokoleń, duch narodu pogłębia z biegiem wieków swą prawdę, wspaniałość i potęgę. Czystym prądem obiega cały ziemski glob, zachowując od upadku i zapomnienia śmierci wspaniałość naszych wielkich ludzi, a wśród nich wielkość Nelsona, który — łagodny i namiętny zarazem — według słów dzielnego marynarza i wybitnego admirała, przez swój genjusz „wyolbrzymił chwałę naszego narodu“.