Brakował mu cal — może dwa — do sześciu stóp wzrostu, był potężnie zbudowany, a gdy szedł prosto na kogoś z pochylonemi nieco plecami i wysuniętą głową, patrząc nieruchomo spodełba, przypominał nacierającego byka. Głos miał głęboki, głośny; z zachowania jego przebijała jakby uparta pewność siebie, w której nie było wcale zadzierzystości. Zdawało się że ta pewność siebie jest nieunikniona, że się przejawia nietylko w stosunku do innych, ale i do niego samego. Był nieskazitelnie czysty, przybrany w niepokalaną biel od trzewików aż do kapelusza, i w przeróżnych wschodnich portach, gdzie zarabiał na życie jako subjekt okrętowego dostawcy, bardzo był popularny.
Taki subjekt nie potrzebuje zdawać egzaminów z żadnego przedmiotu, ale musi posiadać zdolność kombinowania i wykazywać ją w czynie. Praca jego polega na ściganiu się łódką — żaglową, parową lub poruszaną zapomocą wioseł — z innymi subjektami; chodzi o to aby wyprzedzić wszystkich, dopaść okrętu nim go zakotwiczą, przywitać się wesoło z kapitanem, wetknąć mu kartę — anons dostawcy okrętowego — gdy zaś kapitan pierwszy raz na brzeg wysiądzie, zaprowadzić go niepostrzeżenie lecz stanowczo do obszernego sklepu, przypominającego jaskinię pełną produktów, które się jada i pija na okręcie; można się tam zaopatrzyć we wszystko co czyni statek pięknym i zdolnym do
Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 01.djvu/015
Ta strona została uwierzytelniona.
Rozdział I