Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 01.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

grodź, której stan — wyjaśniał Francuz płynnie a obojętnie — wymagał największej ostrożności (exigeait les plus grands ménagements.) Pomyślałem mimowoli, że mój nowy znajomy z pewnością brał udział w wydawaniu owych zarządzeń; robił wrażenie oficera, na którym można polegać — choć niebardzo już był ruchliwy — a przytem czuło się w nim gruntownego fachowca; lecz gdy tak siedział z grubemi palcami splecionemi lekko na brzuchu, wyglądał jak zatabaczony, spokojny wiejski proboszcz, w którego uszy całe pokolenia chłopów wylewają swe grzechy, bóle, wyrzuty sumienia; na twarzach takich księży flegmatyczny, prostoduszny wyraz jest jakgdyby zasłoną spuszczoną na tajemnice cierpienia i niedoli. Ów marynarz powinien był mieć na sobie wytartą, czarną sutannę zapiętą gładko aż po obfity podbródek, zamiast surduta z naramiennikami i mosiężnemi guzikami. Szeroka jego pierś wznosiła się i opadała miarowo, gdy opowiadał mi w dalszym ciągu, że była to wprost cholerna robota — co z pewnością (sans doute) sobie wyobrażam, będąc marynarzem z zawodu (en votre qualité de marin). Przy końcu zdania pochylił się zlekka ku mnie całem ciałem i ściągnął wygolone wargi, wypuszczając przez nie powietrze z cichym sykiem.
— „Całe szczęście — ciągnął — że morze było gładkie jak ten stół; wiatru nie więcej niż tutaj.“
— Uderzyło mnie, że w sali jest duszno wprost nie do zniesienia i bardzo gorąco; twarz paliła mię, jakbym dość młody był jeszcze aby się ze zmieszania czerwienić. Francuz mówił dalej, że oczywiście (naturellement) skierowali się do najbliższego portu, gdzie się ich odpowiedzialność skończyła „Dieu merci...“ Wydął zlekka płaskie policzki...