Ta strona została uwierzytelniona.
pogrążonemi we włosach u boku twarzy, i wreszcie wybuchnął:
— „A kogóż to u djabła obchodzi?“
— „Pewnie że nikogo — zacząłem...
— „Czemżeż on jest, do licha, żeby tak postępować? — Wepchnął nagle lewy bak do ust i stał w zdumieniu. — Chryste Panie! — wykrzyknął — a ja powiedziałem, że nie starczy mu ziemi dla jego wybryków!“