Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 01.djvu/256

Ta strona została uwierzytelniona.

Czem jest to, co przez wewnętrzny ból zmusza go do poznania samego siebie? Czemże jest to, co sprawia że on dla pana i dla mnie — istnieje?“
— W owej chwili trudno było uwierzyć w istnienie Jima — wywodzące się z wiejskiego probostwa, przesłonięte tłumem ludzi jakby kłębami pyłu, zagłuszone przez głośne wymagania życia i śmierci na tym zmaterjalizowanym świecie — lecz niezniszczalna rzeczywistość tego człowieka stanęła przedemną z przekonywającą, z nieodpartą siłą. Ujrzałem ją żywo, jakbyśmy w czasie naszej wędrówki przez wysokie, ciche pokoje — wśród przelotnych błysków światła i nagłych objawień ludzkich postaci, skradających się z pełgającemi płomykami przez niezmierzone, przejrzyste głębie — jakbyśmy się zbliżyli do absolutnej prawdy, która — tak jak Piękno nieuchwytna i niepojęta — pływa po spokojnych, cichych wodach tajemnicy, nawpół w nich pogrążona.
— „Może on i jest romantykiem — przyznałem z lekkim śmiechem, który rozebrzmiał nadspodziewanie głośno, tak że zniżyłem głos natychmiast; — ale pan jest nim z pewnością.“
— Ruszył znów naprzód z głową spuszczoną na piersi, trzymając świecznik wysoko.
— „No — ja istnieję także“ — powiedział.
— Szedł przede mną. Śledziłem jego ruchy, ale nie widziałem w nim szefa firmy, pożądanego gościa popołudniowych zebrań, korespondenta uczonych towarzystw, gospodarza podejmującego wędrownych przyrodników; widziałem tylko istotę jego przeznaczenia, za którem umiał iść pewnym krokiem — to jego życie zaczęte wśród skromnych warunków, bogate w szlachetny zapał, w przyjaźń, miłość, walkę — we wszystkie