Opatrzności, czy jakiejś upartej myśli — co zupełnie na Jima patrzyło — czy poprostu wskutek instynktownej roztropności, Jim postanowił rewolweru nie nabijać. Tak oto jechał wgórę rzeki do Patusanu. Trudno o coś bardziej prozaicznego a niebezpiecznego od tej przeprawy, tak szalonej i tak samotnej. Dziwny jest fatalizm, który nadawał wszystkim czynom Jima charakter ucieczki, dezercji dokonanej pod wpływem nieobliczalnego porywu — skoku w nieznane.
— Co mię najbardziej w tem wszystkiem uderza, to właśnie przypadkowość. Kiedy obaj ze Steinem — mówiąc w przenośni — podnieśliśmy Jima i przerzuciliśmy go przez mur bez wielkich ceremonij, żaden z nas nie miał wyraźnego pojęcia, co się może znajdować po tamtej stronie. Pragnąłem wówczas tylko doprowadzić do zniknięcia Jima. Charakterystyczne jest, że Steinem powodowały motywy natury uczuciowej. Powziął myśl aby spłacić (sądzę że w naturze) pewien stary dług — o którym nie zapomniał. Przez całe życie okazywał istotnie szczególną serdeczność wszystkim, którzy pochodzili z wysp Brytyjskich. Wprawdzie nieżyjący już dobroczyńca Steina był Szkotem — i to do tego stopnia że się nazywał Aleksander Mac Neil — Jim zaś pochodził z okolic leżących dobry szmat na południe od Szkocji, lecz z odległości sześciu czy siedmiu tysięcy mil Wielka Brytanja, choć bynajmniej nie pomniejszona, ukazuje się nawet własnym dzieciom w znacznym skrócie, odejmującym wagę podobnym szczegółom. Można to Steinowi wybaczyć; jego zamiary, o których mi napomykał, były tak hojne, iż prosiłem go z całą powagą, aby do czasu zachował je w tajemnicy. Czułem że względy osobistej korzyści nie powinny oddziaływać na Jima, że nie należy
Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 01.djvu/272
Ta strona została uwierzytelniona.