pozostawiono, dowodziła bezsensownej niedbałości Jima lub też jego niezmiernej pogardy, gdyż Cornelius odegrał rolę conajmniej bardzo dwuznaczną w pewnym epizodzie, który mógł się skończyć dla Jima jaknajgorzej, a tymczasem przyczynił się tylko do jego chwały. Lecz wszystko obracało się na jego chwałę; była pewna ironja łaskawego mu losu w tem, że Jim, który raz przez chwilę okazał zbytnią troskliwość o swoje życie, zdawał się teraz posiadać czar przeciw śmierci.
— Trzeba wam wiedzieć, że opuścił posiadłość Doramina bardzo prędko po swem przybyciu — w gruncie rzeczy o wiele za prędko, jeśli chodziło o jego bezpieczeństwo, i oczywiście na długi czas przed wojną. Powodowało nim poczucie obowiązku; mówił mi że musiał się przecież zająć interesami Steina. W tym celu przeprawił się przez rzekę ze skrajnem lekceważeniem swego bezpieczeństwa i zamieszkał u Corneliusa. Jak się temu ostatniemu udało przetrzymać okres zamieszek, tego nie umiem powiedzieć. Ostatecznie był agentem Steina i jako taki pozostawał w pewnej mierze pod protekcją Doramina. Tak czy inaczej, udało mu się wywinąć z tych groźnych komplikacyj; nie mam zaś wątpliwości, że jego postawa — bez względu na narzuconą mu linję postępowania — odznaczała się nikczemnością, która była niejako piętnem tego człowieka. Oto właśnie główny jego rys charakterystyczny: był zasadniczo nikczemny, co odbijało się także na jego wyglądzie, podobnie jak inni ludzie mają wygląd szlachetny, dystyngowany lub wzbudzający szacunek. Ów pierwiastek jego natury przenikał wszystkie jego czyny, namiętności i wzruszenia; Cornelius wściekał się nikczemnie, uśmiechał nikczemnie a także i nikczemnie się martwił; jego uprzejmości i oburzenia były
Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 02.djvu/058
Ta strona została uwierzytelniona.