Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 02.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.

jednakowo nikczemne. Wyobrażam sobie, że jego miłość byłaby najnikczemniejszem z uczuć — ale czy można sobie wyobrazić, aby wstrętny owad się kochał? A i obrzydliwość jego była także nikczemna, tak że pierwszy lepszy człowiek, budzący tylko odrazę, wydałby się obok niego szlachetny. Cornelius nie znajduje się ani na pierwszym ani na ostatnim planie tego opowiadania; widać go poprostu jak snuje się chyłkiem gdzieś po jego krańcach, zagadkowy i nieczysty, mącąc wonny zapach młodości i prostoty.
— Stanowisko jego mogło być w każdym razie tylko bardzo nędzne, ale nie jest wykluczone że ciągnął zeń pewne korzyści. Jim mówił mi, iż z początku Cornelius okazywał mu w odrażający sposób najprzyjaźniejsze uczucia.
— „Ten człowiek nie posiadał się widać z radości — rzekł Jim z obrzydzeniem. — Rzucał się na mnie co rano i wytrząsał mi obie ręce, daj go katu! Ale nie wiedziałem nigdy czy będę miał co jeść na śniadanie. Jeśli dostałem trzy posiłki w przeciągu dwóch dni, uważałem się za szczęśliwego; w dodatku kazał mi podpisywać co tydzień kwit na dziesięć dolarów. Mówił, że chyba pan Stein sobie nie wyobraża aby on, Cornelius, zadarmo mię żywił. A nie dawał mi prawie nic do jedzenia. Tłumaczył to zamieszaniem panującem w kraju, przytem zaś udawał iż sobie włosy z głowy wyrywa, i przepraszał mię dwadzieścia razy na dzień, tak że w końcu musiałem go błagać aby się tem nie przejmował. Robiło mi się niedobrze na widok tych komedyj. Dach jego domu był nawpół zapadnięty, a całe mieszkanie wyglądało nadzwyczaj nędznie; z dziur sterczały źdźbła suchej trawy, rogi podartych mat trzepotały się na wszystkich ścianach.