„Wszystkie wypadki tej nocy mają wielką wagę, ponieważ wytworzyły sytuację, która się nie zmieniła aż do powrotu Jima. Jim bawił w głębi lądu przeszło tydzień i pierwsze zarządzenia obronne zostały wydane przez Daina Warisa. Ten odważny i inteligentny młodzieniec („który umiał walczyć tak jak biali“), chciał zlikwidować natychmiast najście rabusiów, ale trudno mu było dać sobie radę ze swymi rodakami. Nie miał rasowej wyższości Jima; nie słynął z niezwyciężonej, nadnaturalnej siły. Nie był widzialnem, dotykalnem wcieleniem niezawodnej prawości i niezawodnego zwycięstwa. Choć go kochano i podziwiano, choć mu wszyscy ufali, był jednak jednym z nich, podczas gdy Jim był jednym z nas. Co więcej, biały — stanowiący już sam przez się potężną siłę — nie podlegał zranieniu, gdy tymczasem Daina Warisa można było zabić. Te ukryte myśli powodowały dostojnikami, którzy postanowili zebrać się w forcie Jima dla zastanowienia się nad sytuacją, jakby się spodziewali znaleźć mądrość i odwagę w domu białego człowieka. Strzały napastników były natyle pomyślne czy szczęśliwe, że dosięgły tylko sześciu ludzi z pomiędzy obrońców. Ranni leżeli na podłodze, doglądani przez swoje niewiasty; kobiety i dzieci z niższej części miasta zostały wysłane do fortu za pierwszym alarmem. Dziewczyna tam rządziła, bardzo dzielna i odważna; słuchali jej ślepo „właśni
Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 02.djvu/149
Ta strona została uwierzytelniona.
Rozdział XXXIX