Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 02.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.

strój: podartą białą koszulę, spodnie i korkowy kask o połamanem rondzie; sunął bokiem w górę ku zasiekom, przyczem wahał się i zatrzymywał aby nasłuchiwać w czujnej postawie.
„ — Niech pan się zbliży! Nic się panu nie stanie — wrzasnął Brown, a jego ludzie gapili się na Corneliusa. Wszystkie ich nadzieje ześrodkowały się nagle na tym obszarpanym, nędznym przybyszu, który w głębokiem milczeniu przelazł niezgrabnie przez ścięte drzewo i spoglądał, trzęsąc się, z miną markotną i podejrzliwą na grupkę brodatych, zgryzionych, niewyspanych zabijaków.
„Pół godziny poufnej rozmowy z Corneliusem otworzyło oczy Brownowi na wewnętrzne stosunki w Patusanie. Ciekawość jego została natychmiast pobudzona. Były tu możliwości, olbrzymie możliwości; ale zażądał, aby — przed rozpoczęciem rozmów na temat poruszony przez Corneliusa — przysłano mu trochę żywności w dowód dobrej wiary. Metys odszedł, pełznąc niemrawo po stoku zwróconym do rezydencji radży, a po pewnym czasie kilku ludzi Tunku Allanga zjawiło się na górze ze skąpym zapasem ryżu, przypraw korzennych i suszonych ryb. Było to o wiele lepsze niż nic. Potem Cornelius powrócił w towarzystwie Kassima, który stąpał z miną pełną pogodnej ufności, obuty w sandały i zawinięty od stóp do głów w granatową tkaninę. Podał rękę Brownowi dyskretnym ruchem i wszyscy trzej usunęli się nabok aby się naradzić. Ludzie Browna odzyskiwali pewność siebie, grzmocili się nawzajem po plecach i rzucali porozumiewawcze spojrzenia na swego kapitana, zabierając się do gotowania posiłku.
„Kassim niecierpiał Doramina i jego Bugisów,