Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 02.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

i zgrozy. Ranny człowiek opadł plackiem na twarz i znieruchomiał.
„ — Pokazało im to, do czego jesteśmy zdolni — rzekł do mnie Brown. — Strach przed niespodziewaną śmiercią padł na nich. Tegośmy właśnie chcieli. Było ich dwustu na jednego z nas; dałem im temat do rozmyślań w ciągu nocy. Żaden z nich nie miał dotąd pojęcia, że strzał może sięgnąć tak daleko. Tamten łajdak od radży podyrdał nadół a oczy wyłaziły mu z głowy. — Mówiąc to, Brown usiłował otrzeć trzęsącą się ręką odrobinę piany z posiniałych ust. — Dwustu na jednego... napędziłem im przerażenia... przerażenia... i jakiego jeszcze, mówię panu... — Oczy wyszły mu także na wierzch. Opadł w tył, drapiąc powietrze kościstemi palcami, dźwignął się z powrotem, zgięty i włochaty, i wpatrzył się we mnie zukosa niby wilkołak z podań ludowych, dysząc z otwartemi ustami w okropnej męce, zanim odzyskał mowę po tym ataku. Są rzeczy, których niepodobna zapomnieć.
„Potem, aby przyciągnąć nieprzyjacielski ogień i przekonać się gdzie są rozmieszczone oddziały, kryjące się prawdopodobnie w zaroślach wzdłuż zatoczki, Brown rozkazał dzikiemu z wysp Salomona, aby zeszedł do łodzi i przyniósł wiosło — jak się każe skakać wyżłowi po kij do wody. Podstęp zawiódł; wyspiarz wrócił, nie strzelono do niego ani razu.
„ — Niema tam nikogo — twierdzili niektórzy z ludzi Browna.
„ — To nie jest naturalne — zauważył Jankes.
„Kassima już wówczas nie było; odszedł, wstrząśnięty zabójstwem, a jednocześnie zadowolony i trochę niespokojny. Trzymając się w dalszym ciągu krętej polityki, wysłał gońca do Daina Warisa, przestrzegając