Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 02.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

nie umiejącą przebaczyć. Jeśli chodzi o Tamb’ Itama — który nie rozumiał nic z tego co zaszło, tak jak i wszyscy — tylko jego wierność w grę wchodzi; wierność i wiara w swego pana tak silna, że nawet zdumienie Tamb’ Itama przechodzi w pełne smutku poddanie się tajemniczej klęsce. Tamb’ Itam ma oczy tylko dla jednej postaci i wśród swego oszołomienia zachowuje się jak opiekun pełen czujności i posłuszeństwa.
„Jego pan wracał po rozmowie z białym, idąc zwolna ulicą ku ostrokołowi. Wszyscy się radowali, że go znów widzą między sobą, bo w czasie jego nieobecności każdy się lękał nietylko o jego życie; obawiano się również i tego, coby nastąpiło gdyby Jim został zabity. Wszedł do jednego z domów, gdzie przebywał stary Doramin; biały tuan pozostał tam długi czas sam na sam z głową bugiskich osadników. Niema wątpliwości że rozprawiali o tem, jak pokierować biegiem wypadków, lecz żaden mąż nie był obecny przy tej rozmowie. Tamb’ Itam, trzymając się tak blisko drzwi jak tylko się dało, usłyszał że jego pan mówił: „Dobrze. Powiadomię wszystkich, iż takiem jest moje życzenie; lecz chciałem mówić z tobą, Doraminie, sam na sam i przed innymi, albowiem znasz moje serce równie dobrze, jak ja znam twoje i wiem czego pragniesz najbardziej. A przytem zdajesz sobie sprawę, że nie mam nic innego na myśli prócz dobra ludu“. Pan Tamb’ Itama ukazał się we drzwiach, podniósłszy zasłonę; wierny sługa ujrzał przelotnie starego Doramina, który siedział na krześle z rękami na kolanach i patrzył w ziemię u swych stóp. Potem Tamb’ Itam poszedł za tuanem do fortu, dokąd cała starszyzna bugiska i mieszkańcy Patusanu zostali we-