„Gdy Tamb’ Itam, wiosłując jak szalony, dotarł do osady, kobiety, stłoczone na pomostach przed domami, wyczekiwały powrotu małej flotylli Daina Warisa. Miasto miało wygląd odświętny; gdzieniegdzie widać było mężczyzn — zbrojnych jeszcze w lance lub strzelby — którzy chodzili lub stali w grupkach na brzegu. Chińskie sklepy otwarto wcześnie, lecz targ był pusty; placówka, stojąca jeszcze wciąż u rogu fortecy, dostrzegła Tamb’ ltama i krzyknęła o jego przybyciu do załogi. Brama była szeroko rozwarta. Tamb’ Itam wyskoczył z czółna i wbiegł do fortu na łeb na szyję. Pierwszą osobą, jaką napotkał, była dziewczyna, która szła właśnie od strony domu.
„Tamb’ Itam stał przed nią jakiś czas, zadyszany, z drżącemi ustami, błędnemi oczyma, w potarganem odzieniu; stał i milczał, jakby nagły czar padł na niego. Wreszcie wybuchnął:
„ — Zabili Daina Warisa i wielu innych.
„Dziewczyna klasnęła w ręce; pierwsze jej słowa były: „Zamknij bramy“. Większość ludzi z załogi wróciła już do swych domów; Tamb’ Itam zwołał i popędzał tych nielicznych, którym z kolei wypadło pełnić służbę. Dziewczyna stała na dziedzińcu wśród ogólnej bieganiny.
„ — Doramin! — krzyknęła rozpaczliwie do mijającego ją Tamb’ Itama. Gdy przebiegał koło niej po raz drugi, odpowiedział szybko na jej myśl:
Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 02.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.
Rozdział XLV