Strona:PL Joseph Conrad - Ocalenie.djvu/011

Ta strona została uwierzytelniona.
PRZEDMOWA AUTORA

Z trzech długich powieści, które pisałem z przerwami, „Ocalenie“ musiało czekać najdłużej, aby los się nad niem zmiłował. Nie zdradzę tu żadnej tajemnicy, gdy stwierdzę że powieść ta czekała okrągłe lat dwadzieścia. Odłożyłem ją pod koniec lata 1898 roku, i również pod koniec lata roku 1918 podjąłem znów pracę z silnem postanowieniem, że dotrę do końca, wspomagany nagłem poczuciem, iż wywiążę się dobrze z podjętego zadania.
Nie znaczy to jednak, abym je podejmował z radosną dumą. Zdawałem sobie sprawę wyraźnie — może aż nazbyt wyraźnie — z niebezpieczeństw takiej przygody. Zdumiewająca, serdeczna życzliwość, którą ludzie o różnych usposobieniach, rozbieżnych zapatrywaniach i rozmaitych gustach literackich okazywali memu dziełu przez lata, dała mi wiele, dała mi wszystko — prócz jednego: tej przesadnej pewności siebie, która może być czasem pomocną dla miłośnika przygód, lecz — na dłuższą metę — doprowadza ostatecznie do szubienicy.
Ponieważ szczerość jest rysem zasadniczym, który pragnąłbym przedewszystkiem nadać tym krótkim „przedmowom autora“, pisanym dla pierwszego zbiorowego wydania mych dzieł, pośpieszam oświadczyć, że nie liczyłem wcale na swe mniemane zasługi, lecz na stałą życzliwość czytelników. Powiem odrazu, że moje nadzieje ziściły się w stopniu nie pozostającym w żadnym stosunku do tego, na co zasłużyłem. Spot-