ostrokół tuż nad morzem, daleki las: rozległy krajobraz cichy i tajemniczy — ojczyznę Hassima, pogrążoną w niewzruszonym śnie pod gniewem i płomieniami niebios.
Aż po dziś dzień podróżnik zwiedzający Wajo, jeśli zasługuje na zaufanie prostego ludu, może usłyszeć tradycyjną opowieść o ostatniej wojnie domowej, wraz z legendą o wodzu i jego siostrze, których matka była potężną księżną podejrzaną o czary i na łożu śmierci powierzyła swym dzieciom tajemnicę sztuki czarnoksięskiej. Szczególniej siostra wodza, „o wyglądzie dziecka i nieulękłem męstwie wielkiego wojownika“, nabyła wprawy w rzucaniu uroków. Oboje zostali zwyciężeni przez swego ciotecznego brata, ponieważ — brzmi proste wyjaśnienie opowiadającego — „odwaga nasza, ludzi z plemienia Wajo, jest tak wielka, że czary nic przeciw niej nie mogą. Walczyłem w tej wojnie. Przyparliśmy ich grzbietami do morza“. I opowiadający ciągnie dalej zalęknionym głosem, że pewnej nocy, „gdy szalała burza o jakiej nie słyszano nigdy przedtem ani potem“ — okręt podobny do okrętów białych ludzi zjawił się blisko brzegu, „jak gdyby przyżeglował z chmur. Posuwał się z żaglami wzdętemi przez wiatr; rozmiarami dorównywał wyspie; błyskawica igrała wśród masztów, wyniosłych jak szczyty gór; nisko nad nim paliła się gwiazda, przeświecająca przez chmury. Poznaliśmy odrazu że to gwiazda, bo żaden płomień zapalony przez człowieka nie byłby wytrzymał wichru i ulewy tej nocy. Była to taka noc że my, cośmy stali na straży, ledwie śmie-