wioząc tajne zlecenia, ważne wieści, bogate dary. Znaczna część pieniędzy Lingarda poszła na zakupienie Emmy.
Emma, był to pogruchotany i zgrzybiały stary szkuner, który na schyłku swego istnienia wycierpiał wiele od brzuchatego białego kupca o przebiegłym i żarłocznym wyglądzie. Ten człowiek chełpił się później bezczelnie wysoką ceną, którą dostał „za to moje stare, zgniłe pudło — pamięta pan“. Emma opuściła port tajemniczo w towarzystwie brygu i odtąd znikła z morza raz na zawsze. Lingard wholował ją do zatoczki i wpędził na brzeg laguny w punkcie położonym najdalej od osady Belaraba. Woda w lagunie była wówczas wezbrana; a opadłszy wkrótce, osadziła stary okręt głęboko w mule, z przodem wpartym wysoko między pnie dwóch wielkich drzew i zlekka pochylonym — jak gdyby po ciężkiem życiu Emma osiadła znużona na wieczny spoczynek. Tam właśnie znalazł się Jörgenson w kilka miesięcy później, gdy — powołany z powrotem do ludzkiego życia — ukazał się wraz z Lingardem na Wybrzeżu Zbiegów.
— Emma lepsza jest niż fort na lądzie — rzekł Lingard, gdy stali obok siebie oparci o tylną poręcz, patrząc ponad laguną na domy i gaje palmowe osady. — Wszystek proch, który dotychczas zebrałem, wszystkie strzelby są tutaj. To była dobra myśl, prawda? — Może i przez kilka lat nie będzie równie wysokiej wody, a tak jak jest teraz, niepodobna podpłynąć z boku tylko wprost pod wychył rufy, i to tylko jedną łodzią. Myślę że pan tu jest najzupełniej bezpieczny; może pan stawić czoło całej flotylli, a las od strony dziobu lepszy jest od muru. Prawda?
Jörgenson potakiwał, pomrukując. Patrzył na spusto-
Strona:PL Joseph Conrad - Ocalenie.djvu/139
Ta strona została skorygowana.