na morze i sprawdzić wszystko naocznie. Ale pominąwszy nawet rozkazy Belaraba, których nie chciałem przekroczyć, aby nie dać złego przykładu, wszystko co posiadasz na tym świecie, mój Tomie, jest tutaj na Emmie, pod mojemi nogami, i nie opuściłbym swego stanowiska nawet na pół dnia. Hassim brał udział w naradach odbywających się co wieczór w szopie, za ostrokołem Belaraba. Ningrat, ten mąż świątobliwy, był za złupieniem okrętu. Hassim sprzeciwił się temu, twierdząc, że okręt został prawdopodobnie wysłany przez ciebie, ponieważ żaden biały nie przedostał się nigdy przez pas mielizn. Belarab popierał Hassima. Ningrat rozgniewał się bardzo i wyrzucał Belarabowi, że nie daje mu — Ningratowi — opium do palenia. Na początku przemowy nazywał go „synem“, a przy końcu krzyczał: „O ty, któryś jest gorszy od niewiernego!“ Zaczął się rwetes. Zwolennicy Tenggi gotowi byli pośredniczyć, a wiesz przecież jak rzeczy stoją między Tenggą a Belarabem. Tengga chciał od dawna Belaraba wypędzić i okoliczności zaczęły coraz bardziej mu sprzyjać, kiedy ty się zjawiłeś i uzbroiłeś w muszkiety przyboczną straż Belaraba. Jednakże Hassim uciszył kłótnię i tym razem nikt nie został raniony. Na drugi dzień — był to piątek — Ningrat, odczytawszy modlitwy w meczecie, miał przemowę na dworze do ludu. Beczał i podskakiwał jak stary cap, przepowiadając nieszczęścia, klęski i zagładę, jeśli dadzą tym białym odjechać. To warjat, ale oni uważają go za świętego, i bił się z Holendrami zamłodu przez długie lata. Sześciu ludzi ze straży Belaraba przemaszerowało drogą przez wieś z odwiedzionemi kurkami — i tłum się rozproszył. Ningrata uprowadzili ludzie Tenggi do ostrokołu
Strona:PL Joseph Conrad - Ocalenie.djvu/197
Ta strona została skorygowana.