Strona:PL Joseph Conrad - Ocalenie 02.pdf/73

Ta strona została skorygowana.



I

— Czy można wejść?
— Proszę — rzekł głos z wewnątrz. — Drzwi są otwarte.
Miały drewnianą klamkę. Pan Travers nacisnął ją i wszedł, a żona jego mówiła dalej. — Czy sobie wyobrażałeś, że spuściłam zasówkę? Czyś widział kiedykolwiek abym się tak zamykała?
Pan Travers przymknął drzwi za sobą.
— Nie, do tego nigdy nie doszło — rzekł tonem bynajmniej nie pojednawczym. W pierwszej chwili nie mógł dobrze swej żony rozróżnić w tym pokoju, który znajdował się wewnątrz drewnianego szałasu i miał w ścianie kwadratowy otwór bez szyby, zaopatrzony w nawpół przymkniętą okiennicę. Pani Travers siedziała w fotelu; widział wyraźnie tylko jej rozpuszczone włosy spływające po oparciu. Nastąpiła chwila milczenia. Z zewnątrz dochodziły miarowe kroki dwóch mężczyzn, przechadzających się wpoprzek rufy martwego statku Emma, dowodzonego przez cień Jörgensona.
Gdy Jörgenson podjął się komendy martwego okrętu, wybudowano na tylnym pokładzie domek z cienkich desek dla wygody dowódcy, a także i dla Lingarda na czas przelotnych jego wizyt. Wąskie przejście dzieliło domek na dwie części; po stronie Lingarda stało łóżko polowe, ordynarnej roboty pulpit i fotel z rotanu. Lingard przywiózł raz czarną, żeglarską skrzynię i tam ją zostawił. Poza temi przedmio-