Strona:PL Joseph Conrad - Wykolejeniec tom I.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.

świtę i wyglądał na bardzo zuchwałego, stary radża uznał że będzie przezorniej nie przeciwstawiać mu zbrojnego oporu.
Osiadłszy, Lakamba wziął się zaraz do intryg. Z jego poduszczenia wybuchła kłótnia między Patalolem i sułtanem z Koti, ale nie sprowadziła oczekiwanego rezultatu, ponieważ sułtan nie mógł poprzeć skutecznie Lakamby na tak wielką odległość. Zawiedziony w swoich zamysłach, Lakamba zorganizował szybko bunt osadników Bugisów; oblegał z wrzaskliwą odwagą i dużą możliwością zwycięstwa starego radżę zamkniętego w swym ostrokole, ale wówczas wkroczył na scenę Lingard z uzbrojonym brygiem. Stary marynarz pogroził włochatym palcem Lakambie i to powstrzymało zapał wojenny Malaja. Nikt nie chciał przeciwstawić się Radży Lautowi; Lakamba poddał się chwilowo konieczności, zabrał się do uprawy ziemi i do handlu; siedział w ufortyfikowanym domu, podsycając swój gniew, swe zawiedzione nadzieje i chował je na bardziej sprzyjającą okazję. Wciąż wierny swej roli pretendenta do tronu, nie chciał uznać prawowitej władzy; wysłańcom Patalola, którzy domagali się daniny z uprawnych pól, odpowiadał opryskliwie aby radża sam przyszedł ją zabrać. Wskutek rad Lingarda dano pokój Lakambie mimo jego buntowniczych nastrojów, i przez długi czas wygnaniec żył spokojnie wśród swych popleczników i żon, żywiąc wciąż tę uporczywą i bezpodstawną nadzieję lepszych czasów, która jest chyba ogólnym przywilejem wygnanych wielkości.
Lecz mijające dni nie przynosiły odmiany. Nadzieje Lakamby osłabły, żarliwa jego ambicja wypaliła się; została tylko nikła, dogasająca iskierka energji wśród stosu ciemnych, stygnących popiołów, wśród niemrawej