Przez czterdzieści lat zgórą Abdulla chodził drogami Pana. Syn bogatego Saida Selima ben Sali, potężnego mahometańskiego kupca ze Straits, puścił się w wieku lat siedemnastu w pierwszą podróż handlową, jako przedstawiciel swego ojca, na statku pielgrzymim wynajętym przez bogatego Araba aby odstawić tłum pobożnych Malajów do świętego grobu. Działo się to w dniach kiedy para nie była jeszcze w użyciu na tamtych morzach, lub przynajmniej nie w tym stopniu co dzisiaj. Podróż trwała długo, oczy młodzieńca rozwierały się na cuda wielu krajów. Z wyroku Allaha Abdulla stał się pielgrzymem w bardzo młodym wieku. Była to wielka łaska niebios, a nie mogła spaść na człowieka, któryby więcej ją cenił i bardziej na nią zasługiwał przez swą niezachwianą pobożność i religijną powagę obejścia. Z czasem okazało się, że w księdze jego losu zapisane jest życie wędrowne. Abdulla zwiedził Bombaj i Kalkutę, zajrzał do zatoki Perskiej, oglądał także wysokie, jałowe brzegi Suezu i tu był kres jego wędrówek na Zachód.
Miał wówczas lat dwadzieścia siedem, a napis na jego czole orzekał, iż nadchodzi czas aby powrócił do Straits i wziął z rąk umierającego ojca liczne nici interesów rozproszonych po całym archipelagu: od Sumatry do Nowej Gwinei, od Batawji do Palawanu. Zręczność Abdulli, jego wola silna aż do uporu i mądrość ponad