Strona:PL Joseph Conrad - Wykolejeniec tom I.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.

zamysłom, o rozdawco dobrodziejstw Allaha! Kiedy przyjdzie czas, wydasz rozkaz...
Przysunął się blisko do Abdulli i musnął delikatnie rękę, która zwisała niedbale, trzymając różaniec.
— Jestem twym niewolnikiem i twoją ofiarą — szepnął wyraźnie i grzecznie do ucha Abdulli. — Gdy mądrość twoja przemówi, można będzie znaleźć trochę trucizny, która nie zawiedzie. Któż to wie?