Strona:PL Joseph Conrad - Wykolejeniec tom II.djvu/029

Ta strona została uwierzytelniona.

brzeg w Sambirze. Przyjmował go u siebie Sahamin. Posłałem Alego do osady po wiadomości. Wrócił około dziewiątej i doniósł mi, że Patalolo siedzi po lewej stronie Abdulli przed ogniskiem Sahamina. Odbywali wielką naradę. Alemu zdawało się że Patalolo jest więźniem, ale tak nie było. Urządzili ten kawał bardzo sprytnie. Przed północą nastąpiło zupełne porozumienie, o ile mogłem wymiarkować. Patalolo wrócił do swego rozwalonego ostrokołu, eskortowany przez tuzin łodzi z pochodniami. Podobno prosił Abdullę o przejazd na Panu Wysp do Penangu. Stamtąd ma się wybrać do Mekki. O strzałach wspomniano jako o pomyłce. I z pewnością była to w pewnym sensie pomyłka, bo Patalolo ani myślał się opierać. Więc pojedzie z nimi, kiedy statek będzie gotów do podróży. Nazajutrz radża udał się na pokład w towarzystwie trzech kobiet i kilku starców w jego wieku. Abdulla rozkazał aby go przyjęto salwą siedmiu strzałów armatnich i odtąd — będzie już pięć tygodni — Patalolo mieszka na statku. Wątpię aby żywy opuścił rzekę. W każdym razie nie dojedzie żyw do Penangu. Lakamba przejął cały jego dobytek i dał mu przekaz na dom Abdulli, płatny w Penangu. Patalolo musi umrzeć zanim się tam dostanie. Pan przecież rozumie!
Przez chwilę siedział, milcząc, zwątpiały i zamyślony, poczem ciągnął dalej:
— Naturalnie słyszałem kilka razy zgiełk w ciągu nocy. Różni ludzie korzystali z niepewnej sytuacji aby uregulować dawne porachunki i załatwić dawne pretensje. Spędziłem noc na tem oto krześle, drzemiąc niespokojnie. Niekiedy wybuchał wielki hałas, rozlegały się wrzaski i budziłem się z rewolwerem w ręku. Ale nie zabili nikogo. Kilka porozbijanych łbów — to było wszystko. Wczesnym rankiem Willems wywołał wśród