Strona:PL Joseph Conrad - Wykolejeniec tom II.djvu/078

Ta strona została uwierzytelniona.

wybicia się, wesołą zarozumiałość i swadę pełną egoizmu. Lubił nawet jego wady, w których widział tyle cech sympatycznych. Postępował z nim uczciwie od samego początku i teraz również postąpi z nim uczciwie — aż do samego końca. Ostatnia myśl zaciemniła rysy Lingarda groźną chmurą. Wykonawca sprawiedliwości siedział z zaciśniętemi wargami, z ciężkiem sercem, a tymczasem w ciemnym mroku nazewnątrz chaty cichy świat rzekłbyś czekał z zapartym tchem na tę sprawiedliwość, którą Lingard dzierżył w ręku, w swem silnem ręku, gotów zadać cios — myśląc z niechęcią o poruszeniu się z miejsca.