Niny. Gdyby Willemsowi udało się wrócić do przyjaznych stosunków z Lingardem, byłoby to groźne dla Almayera. Taki łajdak pozbawiony sumienia! Wysadziłby go ze stanowiska. Kłamałby, oczerniałby go. Wszystko byłoby stracone. Stracone! Biedna Nina. Coby się z nią stało? Biedne dziecko. Przez wzgląd na nią trzeba tego Willemsa usunąć. Koniecznie. Ale jak? Lingard wymaga posłuszeństwa. Niepodobna zabić Willemsa. Nużby się Lingard rozgniewał? To nie do wiary, ale tak jest. Nużby...
Fala gorąca przebiegła po Almayerze, pokryła mu twarz rumieńcem i oblała go potem. Wiercił się na krześle, splatając ręce pod stołem. Co za straszna perspektywa! Wydało mu się że widzi jak Lingard i Willems odchodzą pogodzeni, trzymając się pod rękę, i zostawiają go w tej zatraconej dziurze — w tym Sambirze — w tem podłem bagnie! Na nic wszystkie jego ofiary — poświęcenie swej niezależności, swych najlepszych lat, na nic jego uległość wobec wybryków i kaprysów Lingarda! To straszne! Pomyślał o córeczce — o swojej córeczce! — i przygniotła go okropność tych przewidywań. Ogarnięty nagłem, głębokiem wzruszeniem ujrzał to młode życie zwichnięte w zaraniu i zrobiło mu się słabo. Życie ukochanej jego córeczki! Przechylił się wtył na krześle i ukrył twarz w dłoniach.
Ali spojrzał na niego i rzekł obojętnie:
— Pan skończyć?
Almayer zagubił się w ogromie współczucia dla siebie i dla swej córki, która może nie będzie najbogatszą kobietą świata, wbrew obietnicom Lingarda. Nie zrozumiał pytania Alego i mruknął żałośnie przez palce:
— Co ty mówisz? Co takiego? Co skończyć?
— Sprzątnąć ze stołu — wyjaśnił Ali.
Strona:PL Joseph Conrad - Wykolejeniec tom II.djvu/150
Ta strona została uwierzytelniona.