Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/108

Ta strona została przepisana.

samo wszyscy inni wojskowemi imionami pokrywali prawdziwe nazwiska „nie chcąc na gilotynę narażać matek swoich i sióstr, które w domu zostały, a nazbyt stare, czy wątłe były na to, by, jak ja — iść z nimi razem na wojnę.“
Serdeczne przejęcie, z jakiem wymienione były te nazwiska po części nie szlacheckie, nadawało tej starej pannie, w kfefie z żółtych i fioletowych jedwabiów, taki majestat, że zdała się Muzą Historyi. W księdzu de Percy i w Imci Panu de Fierdrap odezwała się krew szlachecka i obaj naraz poruszyli się instynktownie. Kapeluszy zdjąć nie mogli, bo byli z golemi głowami, ale wobec nazwisk tego pocztu bohaterów, pochylili się, jakby na powitanie równych sobie rodem.
— „Na wszystkie węcierze świętego Piotra!“ — zawołał baron de Fierdrap — „zdaje mi się, Mościa Panno, że znam kilka z tych imion“ — i zadumał się, jakby szperając w zakamarkach pamięci. „A nawet zdaje mi się“ — dodał po chwili — „że spotykałem się, nie pomnę już gdzie, z kilkoma, którzy te nazwiska nosili. La Veresnerie, Cantilly, Beaumont — znałem ich! Lecz wówczas, gdym się z nimi widywał, nikt, ani nawet oni sami nie pisnęli nigdy słowa jednego, z którego mógłbym się był domyśleć, że mam do czynienia z dzielnymi partyzantami, którzy odbili Des Touches’a!.. A prawda, Mościa Panno!“ — zawołał, połapawszy się — „Tylko przepraszam, że mi to przedtem na myśl nie wpadło. Bohaterów tego podjazdu było chyba w tuzinie trzynastu, bo mię-