Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/162

Ta strona została przepisana.

Jak iskra na prochy, tak myśl ta padła na te umysły zapalne od lada iskry. W mgnieniu oka wyniesiono stół i każdy z nich stanął na miejscu, trzymając za rękę swą tancerkę. Jeśli tam były serca złamane, to nóg złamanych z pewnością nie było, więc tańczyli... zupełnie tak, jak się bili na targowisku w Avranches; i tym razem na sumieniu mieli także cudze ręce poobijane, ale nie czyje, tylko moje własne“...
— „Jakto“? — zapytał baron de Fierdrap, który nie zrozumiał na razie, a nos jego haczykowato wygięty pod trójlistnym piatem odmroziny, przybrał w tej chwili kształt okazałego wykrzyknika.
— „Nie inaczej, baronie“ — odpowiedziała — „bo ja im bez wytchnienia grałam tak, że tańczyli, jak opętani, do trzeciej rano. Ja byłam lutnistą na tych godach. Aczkolwiek, dzięki wojnie, nie byłam tak słoniowata, jak obecnie, jednak i wówczas nie bardzo się nadawałam z kibici na tanecznicę, więc mogłam się w sali balowej przydać jedynie na gęślarza. Grałam nieźle na skrzypcach, jak wiele kobiet za moich czasów. Pomnisz bowiem baronie, że w zeszłym wieku były takie lata, gdy paniom strzeliło do głowy grać na skrzypcach i że nawet wymyśliły sobie osobny sposób grania, który zwał się grą ponad skrzypce, polegał zaś na tem, iż się instrument opierało na kolanie i przytrzymywało lewą ręką, wygiąwszy ramię w półkole, a prawa ręka pociągała po mistrzowsku smyczkiem tym