Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/172

Ta strona została przepisana.

ponownie w owej sprawie Des Touches’a. Wówczas powiększył on jeszcze niebezpieczeństwo, skutkiem swej nieostrożności, która spowodowała śmierć JmciPana Jakuba, a nas wszystkich snadnie podać mogła na rzeź, co do nogi!“.
Powiedziała to z tą samą zapalczywością, z jaką wszystko mówiła. Lecz po tonie, jaki brzmiał w jej głosie, znać było, że nie czuje za to zbytniej urazy do bohaterskiego wartogłowa, Justa Le Bretona!
— „Było to między jedenastą u dwunastą w nocy“ — jęła mówić dalej — „gdyśmy wychodzili z zagrody Maugerów, owych chłopów Jmci Pana de La Veresnerie, którzy nam u siebie dali schronienie. Wyszliśmy z zamiarem niepowracania tam zupełnie: jeśliby nam się powiodło, nie moglibyśmy zatrzymywać się z Des Touches’em tak blisko miasta, a gdyby się nam w żaden sposób nie udało, w takim razie żaden z Dwunastu nie powinien był wrócić ani tam, ani nigdzie indziej. Każdy z nas miał króciótki karabinek, poddostatkiem kul i prochu a za pasem wetknięty kordelas, jakiego się używa na dziki Jeden tylko Cantilly — z powodu ręki na temblaku, zrobionym z twojej chustki, Sankto — miał pistolety zamiast karabinka i szedł z pistoletem w ręku. Po wyjściu naszem z zagrody Maugerów, gdy zaświecił zdrajca księżyc, rzekł Desfontaines, jeden z naszych dwu drwinkarzy.
— „Febus, jak Febus! Dzisiejszej nocy wo-