Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/180

Ta strona została przepisana.

podmurowaniu kamiennem, podobnem do dzierzy. Łańcuchami był skrępowany, lecz wcale spokojny.
Znał niestateczność wojennej fortuny i morskich wałów zmienność, on i żołnierz i żeglarz! Zżył się już z tą myślą, że można być pojmanym jednego dnia, oswobodzonym nazajutrz, a może i na nowo schwytanym!
— „Jak widzę“ — rzekł z jasnym uśmiechem — „to jutro jeszcze nie będzie po mnie!“ I dodał: „Rozkujcież mi tę jednę rękę, a ja już wam sam pomogę uporać się z resztą kajdan.“
I łańcuch, którym skrępowane miał ręce, skręcił z całej siły. Lecz okowy stalowe, wpijając mu się w ciało, naciskiem swym uniemożliwiały mu napięcie mięśni, tak, iż kajdan nie mógł potargać.
— „Nie, Kawalerze!“ — powiedział doń Jmci Pan Jakub — „przepiłowanie tego wszystkiego zbyt wiele czasu by nam zabrało. Nam pilno, zabierzemy cię tedy razem z kajdanami!“
I stało się, jak mówił, Mości Baronie de Fierdrap! Trzech naszych wzięło go na plecy i poniosło go, jak na pewęży. Na podłogę więzienia, tam, gdzie siedział Des Touches, rzuciliśmy dozorcę, nie chcąc odbierać mu życia, lecz dla wszelkiej ostrożności zamknęliśmy go na dwa spusty w kaźni.
Na opowiedzenie Waszmości tego wszystkiego więcej nierównie czasu potrzebuję, niżeli go nam zajęło wykonanie. Błyskawica nie jest tak szybka! Przeszliśmy z powrotem trzy owe duże dziedzińce,