Strona:PL Jules Barbey d’Aurévilly - Kawaler Des Touches.pdf/193

Ta strona została przepisana.

narzędzia. Pomoże on nam prawdopodobnie do rozbicia tego żelastwa.“
Widząc, że zbieg przeczuwa, co mu groziło i odwraca głowę, podbiegł doń i krzyknął podniesionym głosem:
— „Hej, Couyart! Hej! Hej! Couyart! To sami swoi!“
Zegarmistrz przystanął. A w dwie sekundy później ujrzeliśmy go z kapeluszem w ręku przed La Veresnerie, który przyprowadził go do nas. Couyart zbliżył się do nas z odkrytą głową. Nie czuł się jeszcze zupełnie bezpiecznym; w małych oczkach jego było to spojrzenie, jakiem patrzy ptak, schwytany w siatkę. Dopiero gdy wzrokiem potoczył dokoła po naszej gromadce, odezwał się przecie:
— „O mój Boże! Co ja widzę! Toć to Jegomość Pan de Beaumont i Jegomość Pan Lottin de La Bochonnière? (ten co prawda nazywał się tylko Lottin). I Jegomość Pan Desfontaines także!? Więc tedy... mam zaszczyt ofiarować Waszmość Panom najniższe moje służby i atencye. Raczcie Waszmoście wierzyć mi., więc tedy... że... hm!.. nie spodziewałem się zgoła... hm, hm! spotkać Waszmość Panów o tak rannej porze.“
— „Zapewne, dla nas jestto już pora trochę nazbyt dzienna, bośmy przecie rycerze „Gwiaździstej Nocy“ — rzekł La Veresnerie. — „Ale służba Jego Królewskiej Mości przedewszystkiem! Na służbie Jego Królewskiej Mości spędziliśmy noc dzisiejszą w Coutances i dla tej przyczyny nie