Można sobie łatwo wyobrazić boleść Franciszka, osieroconego w tak młodym wieku. Kochał on szczerze i serdecznie rodziców i gorzko opłakiwał ich stratę. Pozostał teraz sam na świecie.
Trzy lata spędził w samotności, w swoim rodzinnym zamku, nie mając odwagi porzucić miejsc, tyle mających dla niego wspomnień. Nie pragnął nawet zawarcia znajomości. Zaledwie dwa razy był w Bukareszcie, dokąd powoływały go interesy. Lecz wyjeżdżał zwykle na krótko i potem zaraz wracał do zamku.
Życie takie nie mogło trwać wiecznie, i wreszcie Franciszek zapragnął poznać świat i ludzi.
Postanowił zatem podróżować, a miał już wtedy dwadzieścia trzy lata. Duży majątek pozwalał mu zadawalniać wszystkie upodobania. Pozostawiwszy więc zamek swój pod opieką starych sług, wyjechał z kraju, zabierając ze sobą Rotzko, starego żołnierza, Rumuna, pozostającego od lat dziesięciu w służbie hrabiego de Télek i będącego zwykłym towarzyszem myśliwskich wypraw młodego hrabiego. Rotzko był człowiekiem odważnym, roztropnym i przywiązanym bardzo do swojego pana.
Zamiarem młodego hrabiego było zwiedzić Europę, zatrzymując się po kilka miesięcy w stolicach i ważniejszych miastach stałego lądu. Mniemał, że tym sposobem uzupełni nieco swoje wykształcenie, wiele pozostawiające do życzenia. Zawczasu więc nakreślił sobie plan podróży.
Strona:PL Jules Verne - Zamek w Karpatach.djvu/127
Ta strona została skorygowana.
— 125 —