W chwili, kiedy się rozpoczęło nasze opowiadanie, młody hrabia opuścił przed kilku tygodniami swój zamek, i to na usilne błagania swego sługi Rotzko, który pragnął, aby pan rozerwał się trochę.
Hrabia de Télek, ulegając namowom wiernego sługi, postanowił zwiedzić prowincye siedmiogrodzkie. Stary sługa miał nadzieję, że potem namówi pana na podróż po Europie, której wypadki zaszłe w Neapolu nie dozwoliły mu dokończyć.
Najpierw zwiedzili płaszczyzny aż do podnoża Karpat i dotarli do wąwozu Vulkan; potem po wycieczee na górę Rotyezat i do doliny Maros, przybyli odpocząć w wiosce Werst, w zajeździe pod królem Maciejem.
Wiemy, jakie było usposobienie wieśniaków w chwili, gdy Franciszek de Télek przybył do wioski i w jaki sposób dowiedział się on o dziwnych zdarzeniach, które miały się przytrafiać w zamczysku. Można sobie wyobrazić jego zdziwienie, gdy się dowiedział, że zamek był własnością barona Rudolfa de Gortz.
Wrażenie wywołane z tego powodu zbyt było silne, aby miało ujść uwagi sędziego Koltza i innych obecnych tam osób. Rotzko był w duchu niesłychanie zagniewany na sędziego, że wywołał tę całą głupią historyę.
— Nie wiedzieć po co wleźliśmy tu! — powtarzał sobie w duchu.
Strona:PL Jules Verne - Zamek w Karpatach.djvu/134
Ta strona została skorygowana.
— 132 —