W duchu zapytywał się, czy przybywszy do Karlsburga, dotrzyma obietnicy uczynionej mieszkańcom wioski Werst i uprzedzi policyę o tem wszystkiem, co dzieje się na zamku wśród gór?
Wprawdzie, gdy zobowiązał się przywrócić spokój wiosce, mniemał, że w zamku kryją się zbrodniarze, a przynajmniej ludzie podejrzani, którzy lękają się ręki sprawiedliwości i otoczyli się tajemniczością, — po dłuższem jednak zastanowieniu się Franciszek zmienił zdanie i zawahał się.
Wprawdzie od lat pięciu nikt nie słyszał o ostatnim potomku rodziny de Gortz; baron Rudolf znikł i nikt go nie widział. Rozeszła się wieść, że umarł po wyjeździe z Neapolu, ale któż mógł twierdzić, że tak było w istocie? Być może, baron de Gortz żył i przebywał w zamku swych przodków. Może mu towarzyszył wierny Orfanik, który jako fizyk mógł przygotowywać zjawiska, które taką trwogą przejmowały okolicznych mieszkańców?
Przypuszczenie Franciszka było dość prawdopodobne, gdyż jeśli baron de Gortz i Orfanik schronili się do zamczyska, chcieli właśnie uczynić go niedostępnym, aby w nim pędzić życie samotne, w jakiem obydwaj byli zamiłowani.
Jakże w tym wypadku miał postąpić młody hrabia? Czyż powinien się był mieszać do spraw prywatnych barona de Gortz? Właśnie rozmyślał
Strona:PL Jules Verne - Zamek w Karpatach.djvu/147
Ta strona została skorygowana.
— 145 —