W tej postaci, której z powodu zmroku nie można już było widzieć dokładnie, zdawało się Franciszkowi, że poznaje Stillę.
— To Stilla! — zawołał i byłby się może stoczył do rowu, gdyby go był Rotzko nie przytrzymał.
Zjawisko trwało tylko chwilę. Franciszek przecież był prawie pewien, że widział nieszczęśliwą siostrę.
— Ona żyje! — powtarzał z radością i ze zdziwieniem.
Ale czy to nie złudzenie? Jakże mogła żyć ta, którą wszyscy mieli za umarłą?... A jednak nietylko Franciszek, ale nawet Rotzko miał to przekonanie, że widzieli na baszcie przesuwającą się Stillę.
A zatem przez pięć lat Stilla żyła tu, w tym odludnym zamku wśród gór!
Wszystko to wydawało się niemożebnem, nieprawdopodobnem, jednak Franciszek powtarzał sobie, że Stilla żyje, skoro ją widział na tarasie.
Teraz jedyną myślą młodego hrabiego było wyrwać z tego zamku Stillę, gdzie była zamkniętą przez pięć lat.
— Słuchaj mnie, Rotzko — zaczął Franciszek przerywanym głosem — a nadewszystko dopomóż