Strona:PL Jules Verne - Zamek w Karpatach.djvu/168

Ta strona została skorygowana.
— 166 —

Wysokie, sklepione sale, głębokie piwnice, liczne korytarze, przejścia, których podmurowanie kryło się wśród bujnej roślinności; podziemne skrytki, dokąd nigdy nie dostawało się światło dzienne, kręte schody, wykute w grubych murach, więzienia pod ziemią opatrzone tylko małemi, zakratowanemi okienkami, — wszystko było jeszcze w zupełnym porządku. Środkowa wieża miała trzy piętra, ponad któremi znajdował się taras, otoczony balustradą; wewnątrz wieży były komnaty mieszkalne. Przez wszystkie budowle, znajdujące się w obrębie murów, biegły korytarze, wijące się kapryśnie, to aż do tarasów nad wieżą, to do baszt narożnych, to znów zniżając się aż do podziemnych galeryi. W kilku miejscach znajdowały się cysterny, to jest studnie, w których zbierała się woda deszczowa, a nadmiar jej odpływał potem do strumienia Nyad. Pod zamkiem krzyżowały się tunele, które wychodziły na drogę w wąwozie Wulkan. Jednem słowem, wnętrze zamku wśród gór wyglądało tak zawile, jak labirynty w Porsenna, Lemnos lub na Krecie.
Młody hrabia, dostawszy się do nieznanego zamczyska, znalazł się w położeniu Tezeusza, bohatera starożytnej Grecyi, szukającego córki króla Minosa. Brakowało mu jednak nitki Aryadny. Czy bez niej da sobie radę w labiryncie?
Franciszek pragnął dostać się do wnętrza zamku i doszedł do celu. Ale dziwna, rzecz, że