— Czy naprawa kaplicy już ukończona, Orfaniku?
— Właśnie kończę ją.
— Czy w kazamatach[1] pod wałami wszystko przygotowane?
— Wszystko.
— A wały i kaplica łączą się bezpośrednio z wieżą?
— Tak jest.
— Więc gdy przyrząd wyrzuci prąd, będziemy mieli czas do ucieczki?
— Niezawodnie...
— A sprawdziliście, czy tunel, wychodzący do wąwozu Wulkan, jest niezajęty przez policyę?
— Przejście jest zupełnie swobodne.
Nastała chwila milczenia. Orfanik podjął z ziemi latarnię, której światło rozjaśniało niepewne ciemności kaplicy.
— O! mój stary zamku! — zawołał baron, — drogo ty kosztować będziesz tych, którzy będą usiłowali dostać się do twego wnętrza!
Rudolf de Gortz wymówił te wyrazy tak groźnym tonem, że młody hrabia aż zadrżał przejęty mimowolną trwogą.
- ↑ Kazamaty, podziemne więzienia. (Przyp. tłóm.)