Widać, że Franciszek de Télek także postradał zmysły.
Ponieważ młody hrabia stracił rozum, nikt zapewne nie byłby się dowiedział, jakie zjawiska i zdarzenia zaszły w zamku, gdyby nie następujące wyjaśnienie:
Podług umowy Orfanik czekał cztery dni, tak jak to było umówione, na barona de Gortz, który miał się z nim połączyć w miasteczku Bistritz. Skoro baron się nie zjawił, Orfanik zaczął się lękać, czy Gortz nie padł ofiarą wybuchu. Dręczony ciekawością i niepokojem opuścił miasteczko i puścił się w drogę do Werst. Tu zaczął się kręcić w okolicach zamku.
Lecz wyszło mu to na złe, gdyż agenci policyjni, znając go z opisu Rotzka, schwytali go wkrótce.
Zaprowadzony do stolicy komitatu i stawiony wobec władzy, Orfanik odpowiedział bez oporu na wszystkie zadawane mu pytania, dotyczące śledztwa zarządzonego z powodu tego wypadku.
Tragiczna śmierć barona Rudolfa de Gortz niebardzo wzruszyła Orfanika, który z właściwym sobie egoizmem myślał tylko o swoich wynalazkach.