siwiejącymi włosami, z ciemnym jeszcze wąsem i łagodnem spojrzeniem. Tęgi i barczysty, jak każdy góral, nosił duży filcowy kapelusz, szeroki pas spięty na klamrę, kurtkę bez rękawów i buty z wysokiemi cholewami. Był on raczej wójtem niż sędzią, a chociaż urząd jego zmuszał go do załatwiania rozmaitych spraw, głównie zajmował się utrzymywaniem ładu i porządku w wiosce, przytem trzeba dodać, że nie zapominał i o własnej kieszeni. Każda umowa, kupno lub sprzedaż, przynosiły mu pewien procent, nie mówiąc o podatku drogowym, który płacili cudzoziemcy i turyści, a z którego także miał pewną korzyść.
Było to więc zajęcie dość zyskowne, zapewniające panu Koltz dobrobyt. Większa część wieśniaków w tym komitacie zadłużona jest u lichwiarzy żydów, którzy ich gnębią i prześladują, lecz sędzia Koltz nie potrzebował się uciekać do tej ostateczności. Na jego gruntach nie ciężył ani grosz długu. Miał urodzajne pola, doskonałe pastwiska dla swoich trzód, winnice, z których mógł być dumnym i które w istocie gięły się pod ciężarem olbrzymich gron owoców. Sprzedawał też z korzyścią winogrona, zostawiając część jakąś na własny użytek.
Dom posiadał najpiękniejszy w całej wiosce, położony na wzgórzu i zbudowany z kamienia. Poza domem rozciągał się ładny ogród owocowy i warzywny, ściany domu pokrywała zieleń pną-
Strona:PL Jules Verne - Zamek w Karpatach.djvu/37
Ta strona została skorygowana.
— 35 —