Jakiego zdziwienia doznali, porucznik, oficerowie i załoga korwety, kiedy ujrzeli łódkę małą, odczepioną od dawnej łodzi żaglowej, z flagą białą zatkniętą u steru na znak przyjaźni, zbliżającą się do korwety.
Dwóch mężczyzn weszło na pokład horwety, i dało się poznać.
Byli to szwajcarowie: Jan Zermatt i starszy syn jego, Frytz, rozbitki z okrętu Landlord, o których od dwunastu lat nie było wieści.
Anglicy przyjęli ojca i syna z najwyższemi oznakami przyjaźni. Następnie, na propozycyę obydwóch, czynioną porucznikowi Littlestone, ażeby udał się na pokład łodzi, tenże przystał z ochotą.
Nie można się dziwić, że pan Zermatt przedstawił z dumą komendantowi Licorne najpierw dzielną swoją towarzyszkę, następnie czterech synów. Budzili oni podziw postawą wyniosłą, inteligencyą twarzy i zdrowiem kwitnącem.
Miło było patrzeć na tę dzielną rodzinę.
Następnie przedstawiono porucznikowi Littlestone, Jenny Montrose.
— Co to jest za ziemia, na której od lat dwunastu zamieszkujecie, panie Zermatt?... zapytał porucznik.
— Nazwaliśmy ją Nową Szwajcaryą, odpowiedział pan Zermatt, i mam nadzieję, że jej ta nazwa zostanie...
— Czy to jest wyspa, komendancie?... zapytał Fritz.
— Tak... wyspa na oceanie Indyjskim, której niema na mapach.
— Nie wiedzieliśmy, czy to wyspa, — odezwał się Ernest, — gdyż w obawie niemiłego spotkania, nie opuszczaliśmy nigdy tej części wybrzeża.
— Bardzo słusznie, ponieważ my widzieliśmy krajowców... odpowiedział porucznik Littlestone.
— Krajowców?... rzekł Fritz ze zdziwieniem.
— Ma się rozumieć, potwierdził komendant. Wczoraj... w rodzaju pirogi... raczej kajaka...
Strona:PL Jules Verne Druga ojczyzna.djvu/11
Ta strona została skorygowana.