jeziorem — nazwanem Jezioro Łabędzi; trochę dalej w głąb folwark Zuckertop, następnie w dolinie w pobliżu przylądka, wilal Prospect Will, w końcu pustelnia Erberfurt, na granicy zachodniej Ziemi-Obiecanej.
„Ziemią obiecaną“ nazwano dolinę żyzną osłoniętą od północy i zachodu wysoką ścianą skał. Na wschód doliny ciągnęły się wzgórza od strumienia Szakali aż do zatoki.
Tu udało się zaaklimatyzować drzewa owocowe, których cały komplet znajdował się na Landlordzie, jako to: drzewa pomarańczowe, brzoskwinie, jabłka, morele, kasztany, wiśnie, śliwki, nawet szczepy winne, które pod tym gorącym słońcem, wydawały wino daleko lepsze, niż w Europie.
Przed końcem pierwszego roku nie pozostało śladu z okrętu rozbitego na skale podwodnej.
Mina przygotowana przez Fritza wysadziła w powietrze szczątki, które pozbierano w różnych punktach wybrzeża. Nie trzeba mówić, że przedtem zabrano wszystko, co było na statku kosztownem: przedmioty przeznaczone do handlu z osadnikami Port Jackson lub z dzikimi na Oceanii, klejnoty należące do pasażerów, zegarki, tabakierki, pierścionki, naszyjniki, a w pieniądzach dość znaczną sumę piastrów, lecz bez wartości na tej ziemi nieznanej wśród oceanu Indyjskiego.
Lecz w zamian o ileż były użyteczniejsze takie naprzykład rzeczy, jak sztaby żelazne, bale ołowiu, części wozów gotowe do złożenia, kamienie do ostrzenia, drągi do łamania kamieni, piły, kilofy, szpadle, pługi, narzędzia stolarskie, kowalskie i ślusarskie, młynki ręczne i t p; w końcu cały asortyment ziarn przeróżnych, kukurydza, owies, groch, wyka i nasiona wszystkich warzyw, z których skorzystała Nowa Szwajcarya.
Nakoniec potrzeba wspomnieć, że pierwszą porę deszczową rodzina przepędziła w warunkach sprzyjających. Sprzęty, przewiezione z okrętu, krzesła, stoły, szafy, sofy, łóżka rozstawiono w pokojach, a że nie był to już namiot, nazwano mieszkanie Felsenheim.
Upłynęło kilka lat, żaden okręt nie ukazał się na odległym horyzoncie. Niczego jednak nie zaniedbano, żeby sygnalizować obecność rozbitków Landlorda. Z bateryi, urządzonej na szczycie wysepki Rekina z dwóch armatek, Fritz i Jack dawali od czasu do czasu wystrzały, na które nigdy nie było odpowiedzi z pełnego morza.
Wreszcie zdawało się, że Nowa Szwajcarya nie była zamieszkałą Musiała jednak być bardzo rozległą, i pewnego dnia, udawszy się z synami na północ, pan Zermatt odkrył dolinę prześliczną, którą nazwał Grünthal.
Z tamtąd przedstawiał się oczom szeroki horyzont, zamknięty w odległości dziesięciu mil angielskich, łańcuchem gór.
Czy byli tu dzicy? mimowoli nastręczało się pytanie. W każdym razie, w okolicach Ziemi Obiecanej, nie widziano ich nigdy. Jedyne niebezpieczeństwo pochodziło od napadu niektórych zwierząt krwiożerczych, jako to lwów, niedźwiedzi, tygrysów, węży.
Niczego nie brakowało na tej szczęśliwej wyspie. Drzewo podobne do figi dzikiej, po przez korę popękaną dawało kauczuk. Z pewnych krzewów, rosnących gromadami z rodzaju „myrica cerofera“ zbierano wosk rodzimy, użyty potem na wyrób świec.
Orzechy kokosowe, nie mówiąc już o soczystych migdałach, zamienione zostały na czarki i filiżanki, nie ulegające stłuczeniu. Z wierzchołków młodych palm niektórych wyrabiano napój orzeźwiający, znany pod nazwiskiem „wino palmowe.“
Strona:PL Jules Verne Druga ojczyzna.djvu/17
Ta strona została skorygowana.