wodu na wysepce huragany gwałtowne, które nieraz już zrywały dach na szopie, pod którą stały dwie armaty.
Tym razem plantacye nie bardzo ucierpiały. Kilka drzew tylko w części północnej leżało na płaszczyźnie.
Co do zagród, w których zamknięto antylopy, te były tak mocno zbudowane i dobrze zaopatrzone, że Fritz i Jack nie znaleźli tam żadnej szkody. Zwierzęta miały trawy poddostatkiem, zabezpieczającej pożywienie na rok cały. Trzoda ta liczyła obecnie pięćdziesiąt głów.
— A co zrobimy z temi zwierzętami?.. zapytał Fritz, patrząc na radosne porykiwanie pomiędzy żywopłotami zagrody.
— Sprzedamy... odpowiedział Jack.
— Przypuszczasz zatem, że lada dzień nadejdą okręty, którym będzie można sprzedać?.. zapytał Fritz.
— Przypuszczam — odparł Jack — a skoro je sprzedamy, będzie to targowisko bez opłaty cła Nowej-Szwajcaryi...
— Wolny handel, Jack!.. Podług ciebie blizką jest chwila, w której Nowa-Szwajcarya będzie miała swoje wolne rynki.
— Bez najmniejszej wątpliwości, Fritz, tak samo, jak będzie miała wsie, osady, miasteczka, miasta a nawet stolicę, którą naturalnie, będzie Felsenheim...
— A kiedy to nastąpi?
— Skoro okręgi Nowej-Szwajcaryi będą posiadały po kilkanaście tysięcy ludności.
— Cudzoziemców?
— Nie, Fritzu, nie!.. zapewnił Jack. Samych tylko szwajcarów... Nasz kraj rodzinny dosyć jest na to ludny, aby przysłać nam kilkaset rodzin...
— Lecz Jacku, nasz kraj nie miał nigdy i wątpię czy będzie miał kiedykolwiek kolonie...
— A więc, Fritz, będzie miał przynajmniej jedną...
— Hm! mruknął Fritz, nasi współobywatele nie okazują chęci emigrowania.
— A my, cośmy zrobili?.. zawołał Jack. Czy nam nie przyszła ochota kolonizacyi?..
— Ponieważ musieliśmy... odpowiedział Fritz. Wreszcie, jeżeli kiedy Nowa-Szwajcarya ma się zaludnić, obawiam się, że nie będzie usprawiedliwiać swej nazwy, i że ogromna większość mieszkańców będzie pochodzenia anglo-saksońskiego!
Fritz miał racyę, Jack to zrozumiał i nie mógł powstrzymać się od obrzydliwego skrzywienia.
W owym czasie Wielka-Brytania ze wszystkich mocarstw europejskich największy nacisk kładła na rozwój swoich kolonij. Powoli Ocean Indyjski oddawał jej posiadłości zamorskie. Zatem, według wszelkiego prawdopodobieństwa, jeżeli jaki okręt przybędzie kiedy i spostrzeże Nową-Szwajcaryę, będzie miał na szczycie flagę brytańską, kapitan jego obejmie ją w posiadanie i umieści barwy brytańskie na wysokości Prospect-Will. Po zwiedzeniu całej wysepki, obydwaj bracia wdrapali się na wzgórze aż do szopy z armatami.
Zatrzymali się na brzegu płaszczyzny najwyższej i przez lunetę rozpatrywali rozległy krąg morza, pomiędzy przylądkiem Straconej Nadziei i przylądkiem zamykającym zatokę Zbawienia.
Pusto... Nic jak oko sięgnie, aż do ostatniej linii nieba stykającego się z morzem, oprócz skały sterczącej, skały podwodnej, na której rozbił się Land-lord.
Zwracając spojrzenia w stronę przylądka Straco-