Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/113

Ta strona została przepisana.
— 103 —

próżnoby siliła się przeciwstawić jej swe wątpliwości.
W każdym razie zarówno młoda Polka jak i artysta malarz, nie zostaną z pewnością ulubieńcami spekulantów amerykańskich i zakładów o ich wygraną będzie niezawodnie bardzo mało, skoro wiadomem jest, że pierwsza niemożność złożenia opłaty ma ich wykluczyć z gry, dając o tyle większe szanse drugim partnerom.
Znaleźli się przecież tak ryzykowni, którzy licząc na szczęście Maksa Rèala, choćby dlatego tylko, że los okazał się mu przyjaznym, wskazując jako pierwszego na listę „sześciu“, co mu dawało przywilej rozpoczęcia gry, stawiali na niego wysokie sumy.
Ale właśnie to wyróżnienie losu dla artysty, wprowadzało w wściekły gniew kommodora, który, jak wiemy był dopiero szóstym z rzędu. Trochę wszakże spokojnego zastanowienia, wykazałoby mu, jak nic nieznaczącem w rzeczywistości było tak zazdroszczone pierwszeństwo, bo czyż nie łatwo ostatniemu wyprzedzić wszystkich, gdyby np. sumą punktów: pięć i cztery wysłany od razu został do pięćdziesiątej trzeciej przedziałki, czyli do Stanu Florydy?
A było to przecież rzeczą całkiem możliwą, dzięki dowcipnie zestawionym kombina-