Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/128

Ta strona została przepisana.
— 116 —

— Zechce pani przyjąć me życzenia wygranej — rzekł z prostotą.
— Ależ... to byłoby przeciw pańskiemu interesowi — zauważyła Polka, nie ukrywając zdziwienia.
— A jednak, proszę wierzyć w szczerość słów moich...
— Dziękuję panu — odpowiedziała Helena, podając rękę artyście, a gdy się ten oddalił, Jowita szepnęła do ucha swej przyjaciółki:
— Bardzo sympatyczny jest ten Maks Rèal, i byłby nim jeszcze więcej, gdyby zgodnie ze swemi życzeniami, pozwolił ci pierwej stanąć u mety aniżeli sam tam zdąży...
Wiadomość o rezultacie pierwszego rzucenia kości, rozeszła się lotem błyskawicy po mieście. Ku ogólnemu zadowoleniu, gra Hypperbona, jak ją ogólnie nazywano, zacznie się już teraz ostatecznie.
Powróciwszy z Auditoryum Maks Rèal zajął się skromnem przygotowaniem do podróży i nazajutrz rano pożegnawszy czule swą matkę, której obiecał przesyłać częste wiadomości o sobie, wybrał się pieszo z Tomem na dworzec kolejowy, gdzie przybył, dziesięć minut przed odejściem pociągu, którym zamyślał odjechać.
Wobec licznych dróg kolejowych, miał wolny wybór zakreślenia planu podróży do