Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/131

Ta strona została przepisana.
— 119 —

Trzeba przyznać, że warunki po temu artysta miał bardzo małe, na co jednak był zupełnie obojętny.
Yankesi, jako ludzie na wskróś praktyczni, uważali, że nie należało mu wybierać się w tę drogę dla przyjemnych wrażeń lub utrwalania na płótnie pięknych widoków, lecz że powinien być przejęty jedynie swą rolą partnera.
Zdaniem ich gra Williama I. Hypperbona wznosiła się do wysokości kwestyi narodowej, i z tej racyi zasługiwała na jak najpoważniejsze traktowanie; i gdyby wszyscy „siedmiu“ nie zabrali się do niej z całem przejęciem, okazaliby najwyższy brak należnych względów dla olbrzymiej większości obywateli wolnej Ameryki.
Gdy więc takiego usposobienia nie zdradzał artysta, nie zyskał też sobie ogólnego zaufania i pomiędzy zebranymi na dworcu żaden zakład o niego nie został zawarty, nikt też nie zdecydował się odprowadzić odjeżdżającego chociażby do następnej stacyi. I gdy wagony pasażerskie zapełnili tylko ci, których interesa handlu lub przemysłu zmuszały do opuszczenia Chicago, Maks Rèal mógł zająć wygodne miejsce w przedziale wraz z towarzyszącym mu Tommem. Minęły już bowiem czasy, w których biali nie znosili tak bliskiego sąsiedztwa z ludźmi innej barwy skóry.