Ta strona została przepisana.
— 137 —
tach telefonu, i gdy w chwilę potem Maks wracał do hotelu, tłum ciekawych witał go głośnymi okrzykami.
— Dobrze przynajmniej zrobiłem, żem kazał depeszę przysłać sobie do hotelu, bo drugi raz jużbym chyba nie zniósł takiego oblężenia — myślał, zamykając nareszcie drzwi swego pokoju. — A teraz trochę jeszcze cierpliwości zanim się dowiem, jaką wiadomość przyniesie mi depesza i gdzie mię znów kapryśny los wyśle?...