Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/170

Ta strona została przepisana.
— 158 —

się im aniżeli mieszkańcom Galweston lub Houston.
Rzeczywiście, Tom Crabbe stając na ziemi Teksańskiej, pozbył się ostatecznie swej niepokojącej bezwładności, z której go tak długo ani troskliwa opieka i prośby, ani nawet zaklęcia Milnera, wyprowadzić nie zdołały. W prawdzie chwiał się jeszcze i potykał idąc, ale cóż w tem dziwnego, skoro przez tyle dni organizm jego zmuszony był odżywiać się jedynie własnemi tylko zasobami, mimo, że te były tak bogate, iż mogłyby mu wystarczyć jeszcze na długo, zanimby się zupełnie wyczerpały.
Na szczęście złe minęło, olbrzym zapragnął jeść i zabrał się do pożywienia z takim nadmiernym apetytem, tak pochłaniał pieczenie wołowe, baranie, zwierzynę, owoce i desery, popijając wisky, herbatą i kawą, że jak zasiadł do stołu rano, tak powstał od niego dopiero wieczorem. Po doskonale przespanej nocy znów zabrał się do jedzenia i tak dalej bez zmiany, aż do szesnastego maja.
Milner, który zrazu patrzał na to z wielkiem zadowoleniem, począł nareszcie z pewną obawą obliczać, jaki kolosalny rachunek przedstawi mu w końcu do zapłaty restaurator hotelowy.
Ale Crabbe ani na chwilę nie zatroszczył