Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/185

Ta strona została przepisana.
— 173 —

naradzie zgodzili się wstąpić tam dla pokrzepienia się czemkolwiek.
W obszernej izbie karczemnej, przy długim stole siedziało kilku mężczyzn, przeważnie robotników, nad kuflami piwa.
Spoceni, zdyszani siedli Titbury na uboczu.
— Chętnie wypiłbym porteru lub ale — rzekł do żony pan Herman — lecz boję się zaziębienia.
— Oczywiście — potwierdziła pani Katarzyna — zapalenie płuc w takich razach gotowe.
— Więc — rozkazał karczmarzowi, który czekał na rozkazy swych nowych gości — podaj pan dwie szklanki grogu z wisky.
— Grogu z wisky? — zapytał z wielkiem zdziwieniem tenże.
— No tak, cóż w tem dziwnego? Czy może zabrakło panu wisky?... (wódki).
— Ale czy masz pan pozwolenie?...
— Pozwolenie, a to na co?... Cóż tu za pozwolenie potrzebne?... — dziwił się gość, nie zastanowiwszy się nad tem, że Maine należy do Stanów, w których zakazany jest wszelki handel alkoholem.
Rzeczywiście bowiem Kanzas, Północna i Południowa Dakota, Vermont i New-Hempshire, a szczególniej Maine, zabroniły u siebie najsurowiej wyrobu i sprzedaży jakichkolwiek